Polskie-Cmentarze.pl

Roman Opałka

Roman Opałka

Roman  Opałka   urodził   się  27  sierpnia  1931 roku  w Abeville Saint – Lucien. Artysta, malarz, grafik, tworzący w nurcie konceptualizmu. Podobno najdroższy z polskich malarzy – w  2010  roku nieznany  nabywca  w londyńskim domu aukcyjnym Sotheby's kupił trzy płótna Opałki za ponad 3 miliony złotych (tj. 713 250 funtów). Jest to najwyższa cena, jaką kiedykolwiek zapłacono za obraz żyjącego (jeszcze wtedy) polskiego malarza.

W 1946 roku wraz ze swoją rodziną został repatriowany do Polski. Jednak w 1977 roku osiedlił się na stałe we Francji. Od początku lat 90. bardzo często odwiedzał Polskę,  nawet  swoje  wykształcenie  uzyskał  w  naszym  kraju.  Studiował  w  Wyższej  Szkole  Sztuk  Plastycznych  w  Łodzi,  a  także  na  Akademii  Sztuk  Pięknych  w  Warszawie.

Swoje pierwsze artystyczne kroki, Roman Opałka stawiał malując martwą naturę, pejzaże, portrety, akty oraz abstrakcje. Projektował plakaty i pocztówki, wykonywał grafiki, a także próbował swoich sił w rzeźbie. Należy jednak podkreślić, że artysta niechętnie powracał pamięcią do tamtych czasów, z których pozostało niewiele jego prac. Część z nich Opałka zniszczył w 1986 roku, kiedy to nie dostał pozwolenia na przewiezienie ich za granicę.

Projekt "Opałka 1965/1 - nieskończoność"

Od 1965 roku Roman Opałka zaczął tworzyć projekt swojego życia, dzięki któremu uzyskał sławę i uznanie krytyków sztuki. Dzieło nosi tytuł „Opałka 1965/1 - nieskończoność”. Pierwszy obraz namalowany w ramach tego projektu, noszący tytuł „Detal” znajduje się w łódzkim Muzeum Sztuki. Jest to czarne płótno o wymiarach 193x135 cm (każdy  kolejny  obraz  tego  projektu  miał  takie  same wymiary),  na  którym  widnieją  białe  liczby  od  1  do  35327,  zapisane  w ciasnych, poziomych rzędach. Kolejne dzieła cyklu stanowią kontynuację pierwszego, zapełniane rzędami następujących po sobie liczb. W zasadzie można powiedzieć, że malarz od samego początku, konsekwentnie tworzył jeden duży obraz - „Obrazy Liczone”.

Sam Roman Opałka tak mówił o swoim projekcie:

Moja idea jest prosta jak życie, rozwija się od narodzin do śmierci (...) To zadanie na całe życie, bo ostatnia liczba, którą kiedyś namaluję, będzie oznaczać kres mego istnienia. Próbuję namalować coś, co nie było jeszcze namalowane. Namalować czas trwania jednej egzystencji.

Od początku 1970 roku artysta poza tym, że malował cyfry, zaczął je także wymawiać i nagrywać na magnetofon (oczywiście z biegiem czasu kasety zostały zastąpione nowocześniejszymi płytami CD). Dwa lata później postanowił, że tło każdego kolejnego płótna będzie o 1 % jaśniejsze od poprzedniego. Tłumaczył, że dąży do bieli mentalnej, co po 35 latach twórczości oznaczało białe cyfry na białym tle.

„Obrazy Liczone” nie od razu były doceniane przez odbiorców, co, jak twierdził sam Opałka, mogło być wywołane niezrozumieniem jego przekazu. Uważano, że jego dzieło jest nudne i monotonne, a porównać je można z książką telefoniczną. Zdarzyła się nawet sytuacja, kiedy podczas wystawy w Budapeszcie, jeden z oglądających opluł jego obraz. Jednak artysta nie poddawał się i tak bronił swojej oryginalnej sztuki:

Każdy artysta jest sakralną wartością, całym uniwersum. Liczby, cyferki, + książka telefoniczna + ukazują to najlepiej. Nie ja wymyśliłem ten porządek, progresję liczb. Ja tylko zrozumiałem, że tą logiką można zbudować to, co my nazywamy czasem nieodwracalnym. Bo my w nim żyjemy, w fatum jednego istnienia.

Z czasem idea malarza została dostrzeżona i doceniona, nie tylko w kraju, ale także poza jego granicami. „Obrazy Liczone” swój debiut miały w latach 60. w warszawskiej Galerii Współczesnej. Kiedy prace artysty zyskały rozgłos,były pokazywane w najbardziej prestiżowych galeriach i muzeach - Muzeum of Modern Art i Guggenheim Museum w Nowym Jorku, a także w Centrum Pompidou w Paryżu. Wystawa Opałki zorganizowana w 1995 roku w polskim Pawilonie na Biennale w Wenecji zgromadziła tłumy. Choć trzeba tu wspomnieć, że on sam wolał, aby obrazy oglądać w pojedynkę, tak, aby zrozumieć jego głębię i przesłanie.

W ciągu roku malował do pięciu „detali”,  osiągając  postęp  o  kilka  tysięcy  liczb.  Kiedy  był  w  podróży  malował  „Kartki  z podróży”, które przedstawiały rzędy liczb, rysowane tuszem na brystolu. Na wystawie, która odbyła się w tym roku w Berlinie podano liczbę, która widnieje na ostatnim płótnie – jest nią 5 590 000.

Również w latach 70. Roman Opałka zaczął wykonywać fotografie – autoportrety, które miały pokazywać, w jaki sposób czas odciska piętno na jego obliczu. Do zdjęć pozował zawsze tak samo – ubrany w białą koszulę, zachowany ten sam wyraz twarzy, a także identycznie uczesane włosy. W maju tego roku w berlińskiej Galerii Żak odbyła się wystawa prezentująca jego autoportrety fotograficzne.

Roman Opałka był artystą wyjątkowym, który na stałe wpisał się w historię malarstwa. W swoim programie artystycznym nieustannie przedstawiał przemijanie oraz śmierć. Był z tymi tematami oswojony, wiedział, że życie kiedyś się zakończy, a razem z nim jego sztuka.  Ciekawostką  jest,  że  malarz  przed  śmiercią  chciał  zacząć  tworzyć  jak  najwięcej  dzieł.  Dbał  o to, aby w jego pracowni zawsze znajdował się rozpoczęte dzieło. Jego dzieła znajdują się w Centrum Pompidou w Paryżu, Los Angeles Country Museum, Kunsthalle Hamburg,  Museum  Of  Modern  Art  w  Nowym  Jorku,  Museu  de  Art  w San Paulo, Albertinie w Wiedniu, a także w naszych muzeach narodowych w Warszawie, Krakowie i Szczecinie.

W latach 60. tworzył także abstrakcyjne obrazy olejne, które nazywano greckimi literami: Omikron, Kappa, Lambda. Był twórcą kompozycji trójwymiarowych, złożonych z płóciennych poziomych pasów.

Roman  Opałka  zmarł  6  sierpnia  2011  roku  we  Włoszech.  27  sierpnia  artysta  miał  obchodzić  swoje  80 urodziny  w  Wenecji. Podobno zaproszenia na tę uroczystość zostały już rozesłane...

Źródło: www.wyborcza.pl, www.kultura.wp.pl, www.opalkaroman.prv.pl,

Fot. www.wikipedia.pl, udostępnione na licencji GNU LWD, 14.12.2007.

Wirtualna świeczka

Dodaj Komentarz

  • wyślij

Komentarze